0.5 deszcz

9:14 PM anna m. 8 Comments



































































zima nie chce nas opuścić.
czas więc na opowieść o marokańskich kotach.
i chociaż kiedyś już o nich pisałam,
dziś będzie jednak mniej barwnie, 
mniej różnorodnie. smutniej 

wtedy mówiłam też, że 'Maroko będzie miejscem do którego na pewno wrócimy na dłużej' . 
w tym roku wróciliśmy. może nie na 'długo', ale te kilkanaście dni sprawiło, 
że trudno mi dziś spoglądać na to miejsce w taki sam sposób. 

jakiś czas temu pokazywałam przepiękne widoki z marrakeszu czy chefchaouen. 
i nie były przekłamane - maroko jest naprawdę piękne
ze swoją niesamowitą architekturą, sztuką czy kuchnią. 
ale jest to też miejsce pełne skrajności, i pełne biedy. biedy, brudu, zaniedbania. 

smutnym widokiem jest wyjeżdżanie pociągami z miast. 
stosy śmieci rozrzucone tuż za centrum, 
choć przecież nie inaczej jest z też na miejskich ulicach,
gdzie szybko trzeba przyzwyczaić się do specyficznego zapachu 
rozkładających się na słońcu odpadków.  

smutnym widokiem są też tysiące kotów błąkające się między budynkami. 
te tutaj mogą sprawiać wrażenie uroczo zaspanych ale to tylko cześć tych 'silniejszych'. 
mam w pamięci mnóstwo obrazów kotów którym nie potrafiłabym zrobić zdjęcia, 
kotów które pewnie nie dożywały do wieczora, 
kociąt które tak trudno było minąć i pozostawić na ulicy. 

i są też ludzie. wielu wspaniałych, miłych i pomocnych.
ale niestety także wielu, którzy w turystach widzą jedynie źródło zysku.
którym trudno wytłumaczyć, że zachodnioeuropejski emeryt kupujący dywany
i student z plecakiem czymkolwiek się różnią.
smutne, że po kilku dniach trudno komukolwiek ufać.


więc chyba tak jak wszędzie - pozostaje pamiętać,
że to co opisują przewodniki to jedno,
a prawdziwa rzeczywistość, ukryta w bocznych uliczkach
bywa zupełnie inna, czasem niełatwa do zaakceptowania.


moroccan cats. again. 
i am still a bit bitter, or uneasy about this trip.
morocco is undoubtedly beautiful,
but it is also full of poverty, 
which is really difficult to ignore. 

8 comments:

  1. a Ty wiesz, że ja za każdym razem, kiedy widzę nowy post u Ciebie, mam nadzieję, że to w końcu zdjęcia z warszawy, z tego wypadu, na którym się minęłyśmy? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. moze kiedyś się pojawią,
      mój aparat nie był jednak fanem warszawy..

      Delete
    2. w takim razie musisz przyjechać ponownie. i tym razem nie możemy się minąć :)

      Delete
  2. Nie mogłabym tam pojechać, bo nie wróciłabym do domu bez tych wszystkich napotkanych kotów :(

    ReplyDelete
  3. My husband and I sometimes say that, in our following lives, we want to become Moroccan male cats :D

    ReplyDelete