-4.0

9:46 PM anna m. 2 Comments



































































































Sztokholmska zima zdecydowanie słabnie. Nasz campus tonął dziś w słońcu,
aż dziwne, że szwedzi noszą jeszcze kurtki .. Ja tymczasem zdążyłam się przeziębic,
o ironio, nie podczas biegania po 20stopniowym mrozie, a w piękny ciepły dzień.


tymczasem göteborg.
16-18 grudnia
to był chyba najlepszy możliwy czas na odwiedzenie tego miasta,
'świąteczna stolica szwecji'? tak, prawda.

może to z tęsknoty za poznaniem, ale już w pierwszych minutach
kiedy tylko wyszłyśmy z dworca, czułam się zakochana. tramwaje, ach, tramwaje!
kilka dni wcześniej skonczyły się moje egzaminy, i niespecjalnie miałam czas, żeby
dowiedziec się czegokolwiek o tym mieście. wstyd, wiem, ale pomocą okazał się magazyn
wydawany przez szwedzkie koleje, i piękny artykuł o przedświątecznym goteborgu.
szybko znalazł miejsce w mojej torebce i przez cały weekend to właśnie on był naszym przewodnikem.
idealnie wybrałyśmy też hostel, w samym centrum Linne, pełnym
wielkich kamienic, więc już nasza pierwsza podróż tramwajem wywołała mój duży zachwyt.


Haga Nygata, polecana gorąco w artykule,
okazała się chyba najczęściej odwiedzanym przez nas miejscem,
całkiem przypadkowo, ale było też warto. pełna małych sklepików, kawiarni,
sklepów z antykami, w sobotę małych świątecznych marketów, i nawet małych loppisów,
na których młode szwedki w małych wąskich uliczkach sprzedawały swoje stare ubrania.
i największe chyba kanelbulle w szwecji. !

drugie polecane miejsce, park rozrywki Liseberg okazał się pełen ludzi i sztucznego śniegu.
Trochę męczący, ale chyba idealnie pasował też do przedświątecznego klimatu.
(Choc i tak to niemieckojęzyczne kraje najlepiej wiedzą czym są świąteczne markety.
i grzane wino.)



juz niedlugo, w części drugiej, göteborg pełen wysp, wody, i wiatru.



it's getting warmer and warmer in here, but i've still managed to catch a cold.
meanwhile, memories from göteborg, part 1.
it is truly sweden's christmas capital

haga nygata was probably the place we've visited most often,
lovely christmas and flee markets, cafes and antique shops.
and then liseberg, full of tourists and fake snow.

2 comments:

  1. ach słodycze, wszędzie dobre :)

    ReplyDelete
  2. juz chcialam mowic, ze 'tutaj najlepsze',
    ale nie, przy okazji zblizajacego sie swieta
    przypomnialam sobie o jabłkowych pączkach,
    którymi jednak poznań wygrywa :)

    ReplyDelete