-11.0
dla równowagi trochę analogowej zimy.
dawna, grudniowa, dużo bardziej ponura, i z bardzo krótkotrwałym śniegiem.
z pewnym niedowierzaniem czytamy wiadomości o polskich mrozach,
dziś u nas rekordowe -11, i tak naprawdę odczułam je dopiero wieczorem,
gdy kiedy wychodziłam z biblioteki, moja twarz prawie zamarzła, i w bardzo szybkim,
(narzuconym przez arcade fire) tempie przemarznięta dobiegłam do domu.
i mieliśmy też 'diamentowy pył'. było bardzo słonecznie, choc słońce było dośc 'przydymione',
i wyglądało to wszystko tak, jakby cały nasz campus był zasypywany mikroskopijnym brokatem.
pięknie.
0 komentarze: