7.7
Tallinn.
wizyta pierwsza. jak widać, jedynie stare miasto,
bo choć jest niewielkie, to idealnie starcza na całodniowy spacer.
szczególnie gdy wszystkie antykwariaty nie są zamknięte,
i można bez końca przeglądać stare pocztówki i broszko-przypinki jeszcze z zsrr.
było mroźno, nie-słonecznie, momentami polsko, plus mnóstwo wycieczek z rosji,
pyszny obiad na rynku, pan pod kościołem przeraźliwie wyjący do dźwięków swej gitary,
urocze wąskie uliczki, średniowieczne mury, depeche mode bar w centrum starego miasta.
(w drugiej części opowiem o niesamowitym Lasnamae, nowoczesnym Rottermani,
tramwajach, wielkich kamienicach i przerażającym hotelu przy deszczowej plaży)
tymczasem,
sobota. tutejsze święto zmarłych. wielki sztokholmski cmentarz
zamienił się w rozświetlony las. ciemność, tysiące lampek i ogromne drzewa. pięknie.
z gorszych akcentów - droga z metra do cmentarza usłana oczywiście kramami z hot-dogami.
niedziela. szwedzi mieszkający nad brunnsviken przeganiają ciemność.
świece wzdłuż całego brzegu jeziora, pochodnie w dłoniach. rozświetlony park, wieczorny teatr.
i podobno jest 7.7 stopni, nie wierzę. potrzebuję syropu i witaminy c.
my first visit to tallinn. amazing old town, with both medieval buildings
and such curious places like depeche mode bar. och, and just what i love,
antique- and bookshops with thousands of old postcards and pins from ussr.
meanwhile in stockholm - saturday at the cemetery. countless lights in the dark forest, wonderful sight.
sunday by brunnsviken lake. theatre, fire, torches, swedes drinking hot wine.
and apparently is 7.7 grades, perfect weather for an autumn walk,
but i don't want to leave my bed, i need vitamin c.
tramwajach, wielkich kamienicach i przerażającym hotelu przy deszczowej plaży)
tymczasem,
sobota. tutejsze święto zmarłych. wielki sztokholmski cmentarz
zamienił się w rozświetlony las. ciemność, tysiące lampek i ogromne drzewa. pięknie.
z gorszych akcentów - droga z metra do cmentarza usłana oczywiście kramami z hot-dogami.
niedziela. szwedzi mieszkający nad brunnsviken przeganiają ciemność.
świece wzdłuż całego brzegu jeziora, pochodnie w dłoniach. rozświetlony park, wieczorny teatr.
i podobno jest 7.7 stopni, nie wierzę. potrzebuję syropu i witaminy c.
my first visit to tallinn. amazing old town, with both medieval buildings
and such curious places like depeche mode bar. och, and just what i love,
antique- and bookshops with thousands of old postcards and pins from ussr.
meanwhile in stockholm - saturday at the cemetery. countless lights in the dark forest, wonderful sight.
sunday by brunnsviken lake. theatre, fire, torches, swedes drinking hot wine.
and apparently is 7.7 grades, perfect weather for an autumn walk,
but i don't want to leave my bed, i need vitamin c.
rzeczy na ścianach <3
ReplyDeletedawno u Ciebie nie byłem, ale znów zatęskniłem za analogowym miękkim światłem i skandynawskim chłodem :)
ReplyDeletepozdrawiam.