rysy.
zanim o wspaniałym świecie nad szprewą, pchlich targach, głośnej muzyce i azjatyckim jedzeniu,
czas przywitać nowego N. w moich rękach. jeszcze nie wiem, czy będzie moim dobrym przyjacielem,
odebrał mi przyjemność samodzielnego przewijania filmu, czasem coś zarysuje, czasem odmawia współpracy.
ale też idealnie mierzy światło, a to umiejętność, którą mimo już chyba piątego nowego życia, stracił jego starszy brat.
pierwsze próby pod wawelem, nad morskim okiem i w tyńcu. typowo. turystycznie.
0 komentarze: